Odpuszczam sobie czekanie. Czekanie na lepsze jutro. Na kogoś. Na cud za rogiem. Odpuszczam sobie wyobrażanie, że będzie lepiej, pełniej, inaczej. Odpuszczam zawieszenie życia przez czekanie na coś, co nigdy może nie przyjść. Zamykam rozdziały w swojej głowie, palę kartki, płaczę nad zlewem. Kawa parzy w język, łzy rozpuszczają słowa pisane piórem. Kartki całe w plamach od tuszu są kamieniami na ścieżce do wolności.
Przytulam się z samotnością, siadam przy stole ze strachem. Czule za uchem gładzę niepokój. Staję wyprostowana przed każdą emocją, która przychodzi i zapraszam te, które mnie karmią, a te, które mnie blokują, wysłuchuję i pozwalam im odejść. Nie mam już ochoty wyobrażać sobie czegoś, co istnieje tylko w mojej głowie. Wolę powiedzieć światu, jak powtarzam mu od tygodni, „działaj, dziej się”.
Odpuszczam sobie życie jutrem. Żyję dzisiaj. Dzisiaj tańczę, śmieję się, płaczę. Buduję codzienność z małych kawałków dnia, a nie pływam myślami w tym, co wydarzy się za parę lat. Albo i nie. Zamykam szufladę w głowie, która karmiła siebie – i mnie – wzniosłym marzeniem i oszukiwaniem się.
Robię miejsce na nowe, daję przestrzeń temu, co nie mogło nadejść, bo stałam w rozkroku między „było” i „będzie”, zapominając o „jest”. Uwalniam. Buduję. Żegnam z płaczę. Witam z uśmiechem. Rozumiem siebie. Rosnę.




















Przepiękne…i słowa i zdjęcia.
Niech się dzieje. 🔥
PolubieniePolubienie