Niedawno miałam urodziny. Było głośno, wesoło, żywo, pełno. Byłam w tym ja, cicha, obserwująca i spokojna, wsłuchująca się w sygnały od świata. Przez parę dni żyliśmy w jednym domu, a ja zadziwiałam się, jak wiele może się zadziać w tak krótkim czasie, który z drugiej strony zdaje się ciągnąć w nieskończoność.
Tak jak kiedyś, w czasie parogodzinnej podróży we wszechświatach na łące, teraz też przyszło do mnie wiele odpowiedzi na pytania, których nawet nigdy nie zadałam. Zamknęły się rozdziały, które nie przypuszczałam, że były otwarte, przeprowadziłam rozmowy, które kiedyś nie ujrzałyby światła dziennego.
Wiele się we mnie zadziewało w tym roku. Wiele bólu, rozczarowania, smutku, żalu, złości, bezsilności. Zaczęłam się im przyglądać, czerpać z nich, słuchać, pytając z czym do mnie przychodzą. Zaczęłam wchodzić w te emocje, idąc za nimi, jednocześnie będąc w dystansie. Zaczęłam przyjmować ten ból, jako nauczyciela, a nie od niego uciekać. Był nawet taki moment, gdy zrozpaczona, cieszyłam się, że płaczę, jako z nowego doświadczenia i kolejnego etapu na ścieżce. Enjoy your pain – to uslyszałam na tydzień przed urodzinami, trafiło do mnie bardzo głęboko. Z tą ożywczą, ekscytującą myślą chcę iść w nowy rok życia, ciekawa, co mi przyniesie, bo że będzie tego wiele, to wiem na pewno.
Było też przecież wiele radości, głębokich rozmów, mądrych kłótni, zażegnanych kryzysów, silnych emocji, lekkiego zakochania, szczęścia z codzienności. Przede wszystkim były pierwsze próby najtrudniejszego stawiania granic i dostrzeżenia problemów, które dotychczas gładko się maskowały. No i zaufania było ogrom. Im trudniej się działo, tym szerzej się uśmiechałam, wierząc, że tak właśnie ma być i tak jest dobrze i potrzebnie.
Czuję, że działam zgodnie ze sobą i swoimi powinnościami, że idę obraną ścieżką, która mnie karmi i która daje innym moc. Że świat mi sprzyja, a ja spokojnie przyjmuję kolejne ciosy, wierząc, że chcą mi pomóc. Wiem jednak kiedy powiedzieć „dość”, a to ważna i trudna zdolność.
Z tymi słowami, z tą radością w bólu wchodzę w dwudziesty piąty rok, ćwierćwiecze. Świecie, niech nam się darzy.





















