Palce biegające po brzuchu.
Nos wtulony w obojczyk.
Uśmiech nieśmiało wyglądający spod półprzymkniętych powiek.
Dłoń w dłoni.
Nie jesteś sama. Jesteśmy tu z Tobą. Jesteśmy tutaj, by Cię wysłuchać. Jesteśmy, by wspólnie trwać i odkrywać. Jesteśmy, wspieramy, szanujemy, dajemy przestrzeń.
W chwili zwątpienia, w momencie wątpliwości, w przypływie szału. Jesteśmy.
Spotykamy się przy ogniu. Wypowiadamy intencje.
„Od lat walczę z ciałem, jestem już zmęczona, chcę je pokochać.
Moje anielskie imię to „dająca miłość”, jak mam to zrobić, jeśli nie będę szanować siebie?
Pragnę odpuścić, swoje lęki, strachy, niepewności, dać sobie czas na odkrywanie.
Boję się utraty wolności, która stoi pod znakiem zapytania.
Czuję, że w społeczności tkwi siła, nie chcę iść przez życie sama”.
Opowiadamy o tym, co ważne, tarzamy się w mchu. Wracamy do dziewczynek, które w nas tkwią. Dziś mają swój dzień, dziś do nas wracają. Wracają tańcem w deszczu, łzami późną nocą, paleniem listów do siebie. Wracają, bowiem pragniemy, by się odrodziły. Pragniemy połączenia. Jedności. Zaufania. Przestrzeni. Wspólnego wzrastania bez złorzeczenia.
Stoimy pod gwieździstym niebiem, iskry lecą ku gwiazdom. Śpiewamy. Wracamy do korzeni. Nie ma już czego się bać, wszystko jest dobre, zdrowe, na miejscu.
Trwamy w nagości, widzimy siebie w pełnym blasku. Czujemy pogodzenie. Nic więcej już nie trzeba.



































