Nie przeproszę.
Nie przeproszę za to, że dobrze się ze sobą czuję.
Nie przeproszę za to, że znam swoją wartość.
Nie przeproszę za to, że chcę godnie żyć i walczę o swoje prawa.
Nie ugnę kolan, nie schylę głowy, nie schowam jej w piasek.
Nie pozwolę wmówić sobie, że moje zachowanie jest niestosowne tylko dlatego, że odbiega od normy. Czym jest norma?
Nie pozwolę na lubieżne uśmiechy, propozycje z podtekstami, dotyk nie tam, gdzie powinno się dotykać kogoś obcego. Nie jestem zabawką.
Nie pozwolę stłumić swojej seksualności, wmawiać mi, że zostałam zgwałcona, bo sprowokowałam. Od kiedy to kodeks karny nanosi winę na ofiarę?
Nie zgadzam się na to, by obezwładniał mnie strach, gdy myślę o sobotnim wieczorze i mam ochotę włożyć krótką sukienkę, ale boję się, że ktoś mnie skrzywdzi.
Nie zgadzam się na to, bym tłumaczyła oprawcę, szukała wytłumaczeń na bycie molestowaną przez szefa. Przez grzeczność, dobre wychowanie.
Nie będę żyła w świecie, który za nic ma moje poczucie bezpieczeństwa.
Nie będę żyła w świecie, w którym mam się bać mojej nagości, uciekać od niej i spełniać cudze wymagania kosztem swoich potrzeb. W świecie, który powiedział mi, że mam się ze sobą źle czuć, i zrobił to tak umiejętnie, że często nie umiem inaczej.
Jednak ja witam się z moją siłą, staję w swojej mocy z dumnie wypiętą piersią. Wiem, że to, czego najbardziej boi się ten świat, to moja pewność siebie i brak lęku – wówczas nie będzie miał nade mną kontroli. A przecież stłamsił bo wiedział, że to ja mam siłę sprawczą – że mogę rodzić i zabijać, nęcić i odrzucać, znam moc emocji i uczuć, pałają mną namiętności i nieprzewidywalność. Żyję w dzikości, blisko natury, jej zawierzam. Co mogłoby sparaliżować go bardziej niż żywe oczy, hardość głosu, hart ducha?
Za długo żyłam w strachu, odrzucałam to, co we mnie ważne, za długo pozwalałam, by ktoś mówił mi, co robić i jak żyć. Nie jestem mała, nie jestem strachliwa. Nie pozwolę na to, bym musiała się bać i przepraszać, gdy wyrządza mi się krzywdę.
Stoję dumna, nie słucham wytłumaczeń, tysięcznych przeprosin, głosu w głowie mówiącego „to na nic”.
To jest naprawdę na wiele. Stoję na wojennej scieżce, i nie jestem sama. Ze długo spałyśmy, pora się obudzić, obronić, wybrzmieć.




























