To była jedna z ostatnich sesji w czasie jesiennego maratonu. Na dworze było już chłodno, pamiętam, że pogoda była fatalna. Ale gdy tylko weszłam do tego cud mieszkanka, przepadłam. Uśmiech Edyty roztopił wszystkie moje strachy i zmęczenie. Lubię takich ludzi. Ludzi z pasją, ludzi z błyskiem w oku, ludzi z dobrym wariactwem wypisanym na twarzy. Lubię czuć się z człowiekiem jak w domu. Bardzo to lubię. Z tą super dziewczyną tak właśnie było. Jej piękno to barwy, staranność, odwaga. Siedzi w jej chęci dzielenia i działania. I w byciu – tak po ludzku, tak zwyczajnie.










